poniedziałek, 13 czerwca 2011

...będzie jeszcze jeden

I stało się!
siedzę na balkonie, co prawda nie ma jeszcze 20 stopni, nie zjadłem prawdziwie męskiego śniadania, ale obydwa koty leżą sobie w swoich pudełkach. Ich mruczenie zagłusza Pidżama porno. Zefir, wieje.
Mam nawet swoje piwo z sokiem truskawkowym.
Co prawda niebo jest w kolorze akwamaryny, nie lazuru, ale nie zmienia to faktu, że...
Tak właśnie wyglądał Eden!

Są takie tematy, zjawiska, które potrafię nazwać, zdefiniować. Niestety nie mogę ich opisać.
Stan w którym wszystkie zmysły są wyostrzone. Najcichsze skrzypnięcie szafki przypomina krzyk ludzi, którym wyrywane są ręce. Stan, gdy nawet najlżejsze światło skierowane w twoją stronę, przypomina ci przesłuchanie, gdy 100watowa żarówka, wycelowana jest prosto w Ciebie. Stan, gdy najsubtelniejsza nawet woń, najpiękniejsze perfumy na świecie, swoją intensywnością mogłyby konkurować ze starym, zleżałym gnojownikiem zamkniętym szczelnie w pokoju. Zapach też prawdopodobnie byłby podobny. Stan, w którym przy odrobinie koncentracji jesteś w stanie policzyć wszystkie aktywne receptory dotyku, odkrywa się wtedy takie miejsca na swoim ciele, o których nie miało się wcześniej pojęcia. Czasami nawet całe kończyny. Nie można krzyczeć z bólu, w ustach nie ma już języka, jest za to nieheblowany drewniany kołek, który się nie zgina, za to przy najmniejszym ruchu rani podniebienie. Jednym słowem, na swoich barkach utrzymujemy cały świat. Mamy poczucie, że największe jego problemy musimy rozwiązać. Czujemy się odpowiedzialni za głód, biedę, wojny. Chcemy to zmienić, bo czujemy że to nasze przeznaczenie, że musimy ponieść konsekwencje za nasze błędy, które do tego doprowadziły. Weltschmerz, który odczuwał Kordian czy Werter to pikuś.
Tak, kac to okropny stan.
Nigdy jednak nie udało mi się go opisać w taki sposób, żebym był z tego zadowolony. Powód jest jeden. Szybko zapominamy o tym co było dla nas złe. Dziś już nie pamiętam tego jak czułem się wczoraj poza jednym ogólnym wnioskiem, że źle. To co napisałem powyżej nie oddaje tragizmu sytuacji, w którym znajdują się ludzie na kacu, każdy jeden którego dusza czasami wychodzi z ograniczającego ją ciała przyzna mi rację, powie, że to nie to. Można rzec, że nie ma problemu, mógłbym napisać o tym wczoraj. Otóż nie! To wyżej o tylko namiastka tego jak się czuje. Patrząc na to, zastanów się i sam odpowiedz sobie na pytanie. Czy w momencie gdy zastanawiam się dlaczego pozwoliłem żeby ludzkość doprowadziła populację misia pandy na skraj wyginięcia, czy mam czas, żeby myśleć o takich przyziemnych rzeczach jak pisanie czegokolwiek na bloga?
Jednak jeśli rzeczywiście chcesz wiedzieć co to moim zdaniem kac, muszę Ci o tym opowiedzieć :)
...
nie widzę problemu.



Nie chciałem o tym...
w założeniu to miała być multitopic-long notka jednak nie chce mi się jej dalej pisać. Mam za to zajebisty pomysł na następną. Naukową ]:>

Brak komentarzy: