poniedziałek, 16 lutego 2009

'Wydaje ci się, że jesteś wolny?'

Wolność słowa, to brzmi pięknie, powiedzieć wszystko co się chce byle w miarę..
Wolność myśli, jest chyba rzeczą której nikt nie podważy. Jednak gdy jest się uczniem liceum, gimnazjum (może mniej ale jednak) jest się ograniczonym.
Przykład?
Otóż:
Taki ja, miałem zrobić jako pracę domową, zinterpretowanie wiersza jakiegośtam, w każdym razie opisywał tarczę Achillesa. Gdy ja widziałem tam ludzi, w obozie koncentracyjnym, na placu apelowym, dookoła nich drut kolczasty, a pod nim przechadza się oficer z bronią. To pani od polskiego widziała tam żydów zapiepszających po pustyni huu wie po co, tj., żeby przed wojną uciec.
Okej, przebolałem to, tylko to przecież praca domowa. Jednak gdy na sprawdzianie z biblii (wiedzieliście, że napisanie bibilia, bóg małą literą to ortograficzny?) pojawia się zadanie, gdzie z przypowieści o siewcy, mamy opisać motywy jakie się tam pojawiają, czyli zinterpretować, to kurwicy można dostać, czyż nie? Z tego co pani podała nam na lekcji przypowieści mają charakter, trudne słowo, uniwersalny! Co oznacza, że za każdym razem czytając to, mogę znaleźć tam co innego. Na świecie żyje 6 miliardów ludzi. Jestem pewien, że można by spisać co najmniej 5 miliardów różnych interpretacji tejże przypowieści, czemu? Bo ludzie mają inną kulturę, bo każdy inaczej myśli.
O co mi chodzi? Dla mnie, dla kogoś, dla kogo wolność jest najważniejszą wartością, to był jak kubeł zimnej wody.
Dziś w czasie rozmowy ze starszą, uświadomiłem sobie, a raczej uświadomiono mnie, że jestem w liceum po to, żeby myśleć jak mój nauczyciel. Chcę zdać? To muszę pisać prace pod niego, tak żeby jego system wartości był podbudowany i sranie w banie. Co się dzieje, chcąc zdać zaczynam pisać w sposób w jaki wymaga ode mnie tjutor, tak więc po woli przyjmuję jego sposób myślenia jako mój. To jest chore, wychodzi na to, że szkoły polskie produkują codziennie tysiące ludzi myślących jak nauczyciele. W czasie rozmowy posunąłem się do tego, że my, uczniowie żyjemy życiem tegoż nauczyciela, jak i musimy żyć życiem kuratora, który to określa klucz do zadań maturalnych, w sposób który również musimy nauczyć się myśleć, chcąc zdać maturę, z tymże, że nauczyciela w sposób jakiś poznajemy, a kuratora? Trudno, nie mając z nim kontaktu.
brrr. dziwne to ostatnie zdanie.
Nie jestem pewien czy zrozumiecie pełnię tego co miałem na myśli, ale szczerze? Teraz to mnie to pierdoli :D

Dwa, o tym rozmawiałem już paroma osobami, nawet zastanawiałem się czy nie napisać wczoraj, ale dobrzz że tego nie zrobiłem, jest o czym pisać dziś :)
Czym w ogóle jest nadinterpretacja?
Skoro sztuka jest dla ludzi od ludzi, a wg. Tankiana sztuka przepływa przez ludzi, pochodzi od kosmosu, no nie ważne, skoro jest dla ludzi to ludzie mogą myśleć o niej co chcą i jak chcą. Ułatwia nam właśnie to, że myślimy w różny sposób, umysł ludzki jest jak linie papilarne, tak jak one, kształtowały się przez to co robiliśmy w łonie matki, jak się ruszaliśmy, tak samo umysł kształtuje się przez to jak myślimy, kiedy, o czym. Tak więc interpretacji jest tyle ile nas.
Chociażby ostatnia notka, sporo osób które wiem, że to czytały, spełniły moją prośbę, jak widać, mało poprzez kometarz, sporo napisało mi to na maila. Odczucia były różne, od tego KasiHy aż do tego że ktoś mi napisał 'noo stary, zapierdalasz po zamku, to pewnie jakiś RPG'
Notkę tę zacząłem pisać w czasie rozmowy z Rudą, która zaczęła ten temat, a mam nadzieję na dobrą plujnie w komentarzach, jak już jej napisałem, mamy słowo DUPA.
ktoś napisze - nooo, men, ciemne, zimne, śmierdzące miejsce, za nic nie chciałbym tam się znaleźć, bo? bo to hojowe.
ja zaś mógłbym powiedzieć - dupa? ciepłe kolory, więc ciepło, popsułem sobie nos w dzieciństwie, więc zapachu nie czuję, ale niee, nie generalnie podoba mi się tu, to przecież tak blisko serca.
Poza tym, dowiedziałem się, że ktoś kiedyś napisał książkę o tym jak powinno się interpretować teksty. Nie powiem jakie to idiotyczne, bo znów musiałbym mówić ile to ludzi żyje i jak oni myślą, co już powiedziałem dwa razy. Ale.. jest to głupie. Równie dobrze ja mógłbym powołać się na Jana Kowalskiego mieszkającego w Pcimiu dolnym który twierdzi, że 2+2 nie jest wcale równe czterem, a marchewce i groszkowi. Jak? Otóż, jako dwa, określam grupę warzyw, groch zarówno jak i marchew są warzywami. Tak więc, ja jako wysoce szanowany doktor psychologii warzyw specjalizujący się w problemach emocjonalnych ziemniaków, określiłem, iż 2+2 (słownie: dwa plus dwa) równe jest marchwi i grochowi. I tego mają uczyć w szkole. Jest to pierdolenie o szopenie, ale napisał to ja szanowany, param-pam więc tak ma być.

Ktoś napisał książkę...

koniec, notka z tego co pamiętam hojoowa, sporo kleństwa, ale zdenerwowany sem ja.
Jedyne czego pewien być mogę, to to, że myśli są naszą jedyną prywatnością, my określamy ile z nich ma ujrzeć światło dzienne, po dzisiejszych przemyśleniach, dodam, że są jednak jak ektoplazmatyczny sześcian, kryjący kufer ze skarbem. Waląc w niego kijem, wgniatamy sześcian, jednak błona naszego mózgu, sprężysta nie jest, nie w stu procentach, więc jakaś cześć uderzenia zostaje. W pewnym sensie mam racje, nie chciałem wypisywać całego toku myślenia, bo to bez sensu, miał to być szkic, teraz czekamy na taką Rudą (bo umie malować i nie jest daltonistą) aż wypełni szkic kolorami.

Wciąż jednak uważam, że
'Człowiek jest skazany na wolność'
po raz trzeci :)

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

interpretacja tekstów w szkole - a nawet nie tyle, co intepretacja, a wymaganie, że dany np wiersz będziemy rozumiec tak samo jak nauczyciel - to jeden z największych idiotyzmów. zgdzam się z Tobą na całej lini. :P

Anonimowy pisze...

No nie. Rozróżniam kolory.
Co do notki to się totalnie zgadzam. Gdzieś słyszałam trafne stwierdzenie, iż:
"Dwa plus dwa może się równać ile tylko kurwa chcesz, chyba, że jesteś matematykiem"
Chociaż, moim zdaniem, może to być równe i 5, np. jeśli matematyk chleje po godzinach pracy. Tak czy inaczej - systemu się nie zmieni. Wszyscy wiemy, czemu.
Rozprawki trza pisać jak każą, chyba, że jest luźny belfro to i normalne pismo przejdzie. Grunt to się nie załamywać. A próba myślenia jak idiota (pacz: nauczyciel) może być dobrym ćwiczeniem relaksacyjnym. Czy to nie miłe? Odejść na chwilę od codziennych, ważnych problemów (iść spać czy zrobić kakało?) i dać chwilę przyjemności przyziemnym ludziom sprawdzającym prace.
Każdy możne powiedzieć, że "Koffanovsky był fajny i ładnie pisał" i zarobić szóstkę. Grunt to ją dostać teraz, skończyć to pierdolone liceum i wyjść na świeże powietrze z uśmiechem na ustach i myślą "ha ha, żartowałem z tym Koffanovskim. Idę żyć po swojemu".
Takie moje zdanie.

Ps.
Kocham ostatni, dłuższy akapit. ^^

Pozdrawiam,
Ruda

Euterbe pisze...

'Każdy możne powiedzieć, że "Koffanovsky był fajny i ładnie pisał" i zarobić szóstkę.'
i czy naprawdę na tym polega wolność?
żeby teraz włazić w dupę 'prostemu idiocie', a potem splunąć mu w twarz i powiedzieć, 'sory men, z wiatrem stałeś'
wiesz ile stracisz w oczach idioty w taki sposób? Jeśli byłbym na jego miejscu, tak właśnie by było. Resztki szacunku do takiej osoby spokojnie kapałyby na ziemię, zatruwając ją jak rtęć z termometru, jednak ja bym się tym nie przejmował, bo co? 'grawitacja je, a siłą nie wygrasz'

'skończyć to pierdolone liceum i wyjść na świeże powietrze z uśmiechem na ustach i myślą "ha ha, żartowałem z tym Koffanovskim. Idę żyć po swojemu".'
zwłasszcza teraz, świeże powietrze w momencie gdy mamy luty i kisimy się w domu, jest jak marzenie po które wyciągamy ręce. Możemy po nie sięgnąć, tyle że problem jest w nas, nie chce się ruszyć dupy z fotela, zwalić kota z nóg, odłożyć książki, bo kominek daje tyle ciepełka, a potem doniesienie o kolejnym frajerze zarażonym tlenkiem węgla (dla hómana, wiem że to nic nie znaczy, więc dodam że to czad jest, se na wiki sprawdzicie)

"ha ha, żartowałem z tym Koffanovskim. Idę żyć po swojemu" Gdy po raz pierwszy przeczytałem to, zakochałem się..
Hm, 'idę żyć po swojemu', moje motto ostatniego dnia szkoły w 3 licełóm, motto moje również w pierwszym dniu dorosłości (za 630 dni)
hm, plany na przyszłośc, czyż nie piękne?


i wciąż nie mogę uwierzyć, tak proste, a tak zjebiste
ja tu sie pluje z jakimiś iż niż, a zali wżdy, tu metafora, tam onomatopeja, tu hiperbola tam pauperyzacja tu tam w kącie kałuża, tak że po 2 zdaniach nikt nic nie rozumie. Ruda, do jasnej cholery, coś Ty zrobiła! zabiłaś tymże <--znowu, zajebistość azaliwżdu we mnie

Anonimowy pisze...

Za prawdę powiadam Ci ajuści niżeli jednakże nie mam jakoby takowego ni chuja i pojęcia o czym azaliwżdu (moje ulubione) waćpan do mnie pierdoli.

*przeczytała jeszcze raz*
A, tak.

"Wiesz ile stracisz w oczach idioty w taki sposób?" Wiesz, jak mało mnie obchodzi moja pozycja w oczach idioty, którego, mam nadzieję, już nigdy nie zobaczę? Nie wiesz? Kilka osób z naszego gim się boleśnie o tym przekonało.

Kolejny akapit. Hm. Powiem tak:
Aśa chcieć ciepło. Zimo ładnie prosić wypierdalaj. Blada twarz nie lubić gruby ciuch, lubić Aśa lato i słońce.

"Gdy po raz pierwszy przeczytałem to, zakochałem się.. " Łał. Rzadkość. Czuję się zaszczycona, serio...

Ah, no i co do masy trudnych słów na końcu...
Kałuża mnie dostecznie intryguje.

Kałuża - niewielki zbiornik wodny o zróżnicowanej linii brzegowej, powstający przeważnie po większych lub mniejszych opadach atmosferycznych na grunt, to jest ziemię, nie stanowiący generalnego zagrożenia dla jednostki.

Dzieci, mówię do Was.
Nie myślcie jak nauczyciele.
Myślcie jak ludzie.
Wrrrróć... jak wy sami.

Mi coraz częściej szkoda samej siebie, jak myślę, żem jest człowiek.

Ahoj

Ruda (jak cuś)

Anonimowy pisze...

"Kto się rozczarowuje wolnością, ten ją zdradza i sam sobie wystawia świadectwo skretynienia."

Euterbe pisze...

hm..
Kaczmarski :)

nie powiedziałem jednak, że jestem rozczarowany, raczej zaskoczony, tym w jaki sposób jest ona ograniczona

Anonimowy pisze...

"Kto się rozczarowuje wolnością, ten ją zdradza i sam sobie wystawia świadectwo skretynienia."

Czyli coś a la "ciesz się tym co jest, carpe diem, nie narzekaj itd"... gówno.
Nie jestem rozczarowana wolnością, ani jej ograniczeniami (bo takowe jakoś mnie zbytnio nie ranią), ale sposobem, w jaki niektóre osoby z niej korzystają.

Co to za przyjemność z własnej wolności, gdy widzisz że inni wolni ludzie mieszają innych wolnych z błotem?
I nie chodzi mi tu o liceum, bo to duża przesada.

Aśa aka Rudzioh